Prawo przewozowe
  • Transport
  • Odszkodowania
  • Windykacja
  • Kontakt
  • Kancelaria

Różnica pomiędzy umową spedycji a umową przewozu

2/2/2013

6 Komentarze

 
Nazwa jest wtórna wobec rzeczy. Przepis art. 65 kc, ustanawiając tę zasadę, głosi, że przy interpretowaniu umowy należy dać pierwszeństwo temu, jaki był zamiar i cel stron, przed dosłownym brzmieniem zapisów umowy.

W razie sporu sąd powinien ustalić na podstawie dowodów, na co strony się umówiły, a nie – jak umowę zatytułowały. Warto o tym pamiętać, zawierając umowę, bo kierowanie się samą nazwą umowy może firmę wiele kosztować. W poście przedstawiam, jakie treści zawarte w umowie decydują o tym, czy mamy do czynienia z umową przewozu, czy spedycji.
Podstawowym elementem umowy przewozu jest ustalenie, że umowa dotyczy przewiezienia przesyłki za wynagrodzeniem. Konieczne jest określenie przesyłki. Ma to znaczenie nie tylko czysto praktyczne, ale i prawne. Po pierwsze w ogóle umożliwia zawarcie umowy, jeżeli jest to umowa jednorazowa (w przypadku umów stałych można poprzestać na ogólnym stwierdzeniu o przewozie przesyłek wskazanych przez zleceniodawcę).

Po drugie taki zapis może już we wstępie przesądzić o odpowiedzialności przewoźnika, jeżeli dojdzie do szkody. Zgodnie z art. 3 ust. 2 prawa przewozowego to przewoźnik zobowiązany jest użyć odpowiednich środków do danego przewozu. Rodzaj i właściwości przesyłki mają w tym kontekście znaczenie przesądzające.

Kolejnym punktem umowy jest wskazanie miejsca załadunku i rozładunku oraz daty tych czynności. Wydaje się to wszystko oczywiste, ale osobom nieobeznanym z branżą wyjaśniam, że co do zasady (jeżeli nie ma innej umowy) przewoźnik nie odpowiada ani za załadunek, ani za rozładunek.

Co więcej, założenie jest takie, że jeśli szkoda najprawdopodobniej wynikła z błędu przy załadunku, to przyjmuje się, że tak właśnie było, a ewentualne dowody przeciwne musi przedstawić osoba, która dochodzi roszczeń od przewoźnika. Warto o tym pamiętać.

Jeżeli to nie zleceniodawca nadaje i odbiera przesyłkę (a w obrocie profesjonalnym jest to normą), umowa powinna zawierać dane nadawcy i odbiorcy. Ma to olbrzymie znaczenie, ponieważ – inaczej niż w prawie cywilnym – w prawie przewozowym roszczenia ze szkody w transporcie dochodzić może nadawca albo odbiorca, zależnie od losów przesyłki.

Oczywiście, umowa powinna też zawierać postanowienie co do wynagrodzenia, czyli frachtu.

Temat rozliczeń stron umowy, który nierzadko obejmuje także kary umowne oraz szczególne zasady płatności, wymaga odrębnego omówienia z uwagi na znaczne ograniczenia ustawowe w tym zakresie oraz niekonsekwencję w orzecznictwie.

Bardzo często umowa określa też dane kierowcy i pojazdu. Nie jest to wymóg ustawowy, ale efekt praktyki. Jakkolwiek wydaje się to proste i oczywiste, w rzeczywistości może prowadzić do wielu komplikacji natury prawnej, głównie z uwagi na to, że w wielu przypadkach wskazany kierowca nie jest pracownikiem przewoźnika, ale formalnie odrębną firmą, a więc przewoźnikiem dalszym. Jest to także osobny temat do omówienia.

Natomiast treścią umowy spedycji jest wykonanie określonych rodzajowo bądź konkretnych czynności związanych z zorganizowaniem nadania albo odbioru przesyłki lub podjęcie się innych czynności związanych z przewozem. Jak widać już z tego opisu, podstawowym zadaniem spedytora jest udzielenie klientowi profesjonalnej pomocy w zakresie obsługi przesyłek klienta – i tych, które klient ekspediuje, jak i tych, które otrzymuje.

W zasadzie powyższy akapit zamyka temat spedycji, jednakże tak określony przedmiot umowy jest z praktycznego punktu widzenia niewystarczający. To, czego nie określa wprost kodeks cywilny, udało się wypracować w oparciu o praktykę, zanim jeszcze spedycja zaniknęła albo przekształciła się w szeroko rozumianą logistykę.

W zakres czynności spedytora wchodzić mogą zatem: doradztwo co do warunków przewozu i wyboru trasy, przygotowanie przesyłki do przewozu (opakowanie, przepakowanie itd. – tzw. konfekcja), wybór przewoźnika, zawarcie z nim umowy i przygotowanie dokumentów przewozowych, ewentualne ubezpieczenie przesyłki albo pośrednictwo w jej ubezpieczeniu, załadunek lub rozładunek albo zlecenie tych czynności, przechowanie przesyłek oraz rozliczenie z przewoźnikiem.

To wyliczenie ma charakter przykładowy i obejmuje najbardziej charakterystyczne i typowe elementy spedycji. Specyfika przesyłek, branży klienta czy środka transportu może znacznie tę listę wzbogacić.

Umowę spedycji charakteryzuje także szerszy niż w przypadku przewozu katalog obowiązków po stronie klienta spedycji. Podstawowym jest oczywiście wydanie przesyłki albo udzielenie uprawnień lub podjęcie działań organizacyjnych umożliwiających spedytorowi posiadanie przesyłki.

W przypadku odbioru, obowiązek dotyczy przyjęcia przesyłki odebranej przez spedytora zgodnie z umową.
Z kolejnych obowiązków wymienić należy te o charakterze informacyjnym, a więc udzielenie instrukcji spedycyjnej zawierającej dane o odbiorcy albo nadawcy oraz określenie charakteru przesyłki i szczególnych wymogów jej przemieszczania albo przechowywania.

Klient spedytora powinien także wydać mu wszystkie niezbędne dokumenty oraz zagwarantować zwrot wydatków, jeżeli nie umówiono się, że zostaną one ujęte w wynagrodzeniu.
Ostatnim elementem jest wynagrodzenie. I tu znowu konieczne jest odwołanie do praktyki, tym razem niewłaściwej. Z uwagi na to, że listę prawdziwych przedsiębiorstw spedycyjnych w Polsce można by zmieścić na jednej kartce A5, w 99,99% przypadków pod pozorem spedycji kryje się po prostu przewóz.

A nagminną praktyką jest ustalanie wynagrodzenia za taką "spedycję" w wysokości fracht plus 10%. Tymczasem wynagrodzenie za transport to jedno, a za spedycję to coś zupełnie innego.

Jak zapewne czytelnicy spostrzegli, praktycznie niemal 100% zawieranych przez nich umów to umowy przewozu. Zgadza się – ja już też nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem do czynienia z umową spedycji i z prawdziwym spedytorem.

Z punktu widzenia praktyki sądowej, trudnością dodatkową jest fakt, że umowy w zarysowanej powyżej modelowej postaci spotyka się jeszcze rzadziej niż prawdziwych spedytorów. Z reguły treść umowy ogranicza się do kilku podstawowych kwestii: data, miejsce, fracht. Ma to jednak na szczęście pewien walor praktyczny. Otóż takie skrócenie treści umowy jest możliwe w zasadzie wyłącznie do umowy przewozu.

Tylko w tym przypadku można się ograniczyć do wskazanych elementów. Wówczas, choćby nie wiem jak wymyślnie zatytułować umowę, nie może być wątpliwości, że chodzi o przewóz.

Aby udzielić na sam koniec wskazówki praktycznej, podpowiem, że w razie wątpliwości co do treści zawartej umowy najlepiej jest odpowiedzieć sobie najprostszymi słowami na pytanie: "co mi zlecono?" lub "co ja zleciłem?". Z reguły będzie to zlecenie przewiezienia konkretnej rzeczy z punktu A do punktu B.
6 Komentarze
Joanna link
9/3/2013 08:54:32 pm

Nie wypada się nie zgodzić. Ja w swojej praktyce nie pamiętam kiedy widziałam klasyczną umowę spedycji. Chociaż większość moich klientów stosuje zlecenia spedycyjne:) od strony prawniczej próbowałam rozpisać różnice tutaj<a href="http://www.blog.jzplegal.com/odpowiedzialnosc-w-przewozie-przewoznik-czy-spedytor-czyli-who-is-who-w-przewozie-towarow-podstawy-do-okreslenia-odpowiedzialnosci-za-nienalezyte-wykonanie-umowy-przewozu-towaru/"></a>

Odpowiedz
Paweł Budrewicz
21/5/2013 05:31:34 pm

A ja właśnie w zeszłym tygodniu widziałem PRAWDZIWĄ umowę spedycji! Normalnie łza mi się w oku zakręciła...

Odpowiedz
Joanna Jarosz - Zugaj | Adwokat w Transporcie link
21/5/2013 06:16:12 pm

Panie Pawle, aż Panu zazdroszczę. Ja w swoim życiu widziałam ze dwie lub trzy umowy spedycji, do których nie mogłam się przyczepić... Niestety, ciągle pokutuje w naszym kraju pogląd, że sama nazwa wystarczy, by uznać daną umowę za umowę spedycji... A później niestety ciężko w sądzie, oj ciężko...

Magda
13/3/2013 01:54:51 am

Witam, mam pytanie :) Jeżeli firmie ,która "ściąga" zadłużenia sprzedano wierzytelność, w tym przypadku chodzi o mandat za brak ważnego biletu za przejazd komunikacją miejską,którego nie zapłaciłam;) to ma ona prawo domagać się spłaty zadłużenia tylko w przypadku, gdy od terminu zapłaty mandatu nie minął rok prawda? art.77 prawo przewozowe mówi o przedawnieniu z upływem roku w przypadku roszczeń tego typu,więc gdyby firma wytoczyła mi proces sądowy mogłabym powołać się na ten art? Dodam, że w lutym 2013 dostałam właśnie takie pismo o wezwaniu do zapłaty zadłużenia,które tej firmie zostało sprzedane,jednak ostatni mandat za brak biletu dostałam w roku 2011. Więc przedawnienie powinno nastąpić:)

Odpowiedz
elektronika samochodowa link
13/6/2014 03:23:17 am

zanim jeszcze spedycja zaniknęła albo przekształciła się w szeroko rozumianą logistykę.

Odpowiedz
Grot-Transport link
29/6/2014 05:00:21 am

Oczywiście, że wynagrodzenie za transport i spedycję powinno być osobne, ale w praktyce jest czasami trochę inaczej.

Odpowiedz



Odpowiedz

    Autor

    Paweł Budrewicz - prawnik z wykształcenia, manager z doświadczenia, zwycięzca z przyzwyczajenia.

    Picture

    Archiwum

    listopada 2013
    czerwca 2013
    lutego 2013
    stycznia 2013
    czerwca 2012
    maja 2012
    kwietnia 2012
    marca 2012

    Kanał RSS

    Picture
kontakt@prawoprzewozowe.pl
tel. (22) 203 61 10
tel. (81) 464 33 44